Nowy Rok to idealny moment by zatrzymać się na
chwilę. Pomyśleć, ocenić rzeczywistość. Wiele osób wykorzystuje ten czas do
spisywania celów na najbliższe 12 miesięcy. Niektórzy sięgają po coachingowe
wskazówki. Wyobrażają sobie co chcieliby osiągnąć gdyby nie było żadnych ograniczeń.
Werbalizują, rysują, przyklejają karteczki na drzwiach lodówki.
Jakże daleko mi do pesymistki. Myślę jednak, że w
prawdziwym życiu nie zawsze sprawdza się zasada „co zasiejesz to zbierzesz”. Czasami
wkładamy w coś bardzo dużo pracy. Mija czas, lecz nie widać większych rezultatów.
Innym razem, szczęście, przeznaczenie, splot faktów- czy jakkolwiek to
nazwiemy- niczym niespodziewany podmuch wiatru przynosi nam coś nieproporcjonalnie
dużego do włożonego wysiłku. Coś na co, podchodząc do sprawy uczciwie, nie
zasłużyliśmy.
Wykonywanie codziennych, zwykłych obowiązków bez
narzekania i przeżywanie zwykłych momentów, tak jakby były niezwykłe może być
celem samym w sobie. Ważne by zachować pokorę
wobec życia rządzącego się niezmiennymi prawami, pogodę ducha w każdej sytuacji, pracowitość i wytrwałość bez zajmowania się sprawami na które nie
mamy wpływu...
I to jest moje postanowienie. Te same na kolejny już
rok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz